O tym, że „każdy nosi w sobie dżumę”, której bakcyl nie umiera nigdy – wiedzą wszyscy czytelnicy powieści Alberta Camusa. O tym, że ta tytułowa dżuma symbolizować może zło, które zakorzenione jest głęboko w ludzkiej naturze i tylko czyha na odpowiedni moment, by się ujawnić, od lat dyskutują na lekcjach ze swoimi uczniami poloniści i historycy. O tym, jak ważne są te rozmowy o istocie zła drzemiącego w człowieku, jak potrzebna jest analiza tekstów kultury i faktów historycznych pokazujących źródła wojen, konfliktów, dyktatur i systemów totalitarnych przekonuje nas chociażby obserwacja współczesnego świata. A zło nie zawsze przyjmuje postać bezwzględnego oprawcy z bronią w ręku…Częściej pojawia się w innym kształcie…, w formie, której się z początku nie boimy, którą być może lekceważymy…, z której nawet czasem się śmiejemy… I czeka … na odpowiedni moment. Tak jak tytułowa bohaterka dramatu Ireneusza Iredyńskiego, którą pacjenci szpitala szybko nazwali „Samą Słodyczą”.
Więcej o premierze szkolnej grupy „C’est la vie” w rozwinięciu…